Powrót

Kraina Nawrócenia


2020-03-10

 

Kraina Nawrócenia

Bajki. Czasami lubisz wyobrazić sobie świat bezkresny, niezapomniany. Opowiem ci  zatem  jedną z bajek. Poznasz ten świat, jakbyś poznawał cząstkę czegoś innego.

Działo się to w maleńkiej krainie, takiej samej jak inne, lecz zupełnie odmiennej. Myślałam, że trafiłam tam całkowicie przypadkiem, podążałam za gwiazdami, które zaprowadziły mnie właśnie w to miejsce. Księżyc kąpał swoje promienie w srebrzystej tafli jeziora. Cicho, jakby cały świat zastygł, a nieubłagalny czas po prostu się zatrzymał. Lekki podmuch wiatru łaskotał otulone blaskiem nocy liście. Kołysał trzcinami, tak jak fale kołyszą łódź podczas sztormu. Szłam tak bez celu, szukając schronienia i jakiegokolwiek pożywienia, aż w końcu na skraju jeziora zobaczyłam kobietę w pięknych, czarnych, lokowanych włosach. Gdy podeszłam bliżej, zaczęła śpiewać z ogromnym żalem pieśń. Nuciła o człowieku. O  człowieku, którego bardzo kochała; gdy zobaczyła, że jestem obok, nagle zamilkła i  szepnęła tylko, żebym spieszyła się kochać ludzi, bo każdej chwili mogą odejść. Zrobiło mi się potwornie przykro, lecz nie mogłam już nic zrobić. Szłam więc dalej, okolica była naprawdę urokliwa, zdziwiło mnie to że, tak fascynują mnie usłane kwiecistym dywanem źdźbła traw i melodie, które wydawały świerszcze. Na co dzień nie zwracałam na to uwagi, a  kwiaty budzą we mnie wstręt. Wnet zobaczyłam w oddali czerwono-złotą łunę, podbiegłam bliżej i zobaczyłam, że to ognisko, a przy nim siedziała starsza kobieta z promiennym uśmiechem na twarzy.

- Witaj Ariadno – zaczęła staruszka

- Skąd pani zna moje imię? – odparłam zszokowana.

- Wiem o tobie wszystko, moje dziecko, wiesz, dlaczego tu jesteś? – spytała łagodnym tonem kobieta.

- Kim Pani jest? – ignorując jej pytanie, zadałam kolejne.

- Jestem tobą z przyszłości, ten świat jest utopią, która ma zmienić twój tok myślenia i roztopić barierę lodową w twoim sercu, dlatego nie znalazłaś się tutaj bez przyczyny. – odpowiedziała ze stoickim spokojem.

- Ale co jest ze mną nie w porządku? – spytałam dalej niedowierzając w to co przed chwilą usłyszałam.

- Właśnie tutaj leży twój problem, nie dostrzegasz własnych wad, podejdź tutaj i spójrz mi w  oczy.

Podeszłam więc podburzona i to, co zobaczyłam, zmieniło mój światopogląd na zawsze. Ujrzałam mnóstwo cierpienia, przemoc psychiczną, a następnie skutki tego wszystkiego. Dotarło do mnie, że to wszystko, co widziałam, to było moje zachowanie wobec innych. Zostałam postawiona na miejscu tych wszystkich skrzywdzonych przeze mnie osób i bardzo tego żałuję. Starsza wersja mnie wyraźnie zauważyła, że wznieciła we mnie krztę empatii i  wzajemnego poszanowania, lecz nie rozumiałam jeszcze jednej rzeczy.

- Jeżeli twierdzisz, że ten świat to utopia, to dlaczego tamta kobieta, która śpiewała przy jeziorze była taka zdruzgotana i zgorzkniała? – spytałam.

- Ponieważ nawet w idealnym świecie musi panować ból i cierpienie, pamiętaj, że po burzy zawsze wychodzi słońce – odpowiedziała starsza wariacja mnie.

Mam nadzieję, że po tym widoku zaczniesz doceniać bardziej twoich rodziców i bliskich, bo ta kobieta już nie ma takiej możliwości – kontynuowała.

Po tym wszystkim gwiazdy wskazały mi drogę do domu, a ja już bez bryły lodowej na sercu opuściłam tę krainę.

I tak skończyła się ta „bajka”. Dla jednych być może niewiarygodna, innych dziwna, ale dla mnie najprawdziwsza z prawdziwych.

 

 

Marcela Musiał